wtorek, 22 czerwca 2010

Dzien 6

Na misję poszedłem z bardzo dobrym humorem, więc dodatkowe utrudnienie, po drodze próbowałem wkręcić sobie negatywny stan. Spotkanie, chwila rozmowy z wingiem i zaczynamy. Kilka podejść było trochę poniżej obojętnego stanu, lecz potem zaczęła się dopiero jatka. Wpadłem w stan mega niepewności. Nie był to do końca strach (bo nie potrafię być przestraszonym czymś co robiłem 150 razy :P ). O wiele więcej flejków i dziwny wzrok ludzi tych pytanych i przechodzących. Skończyłem zadanie w nienajlepszym nastroju. Muszę przyznać, że to nie było przyjemne zadanie.

Brak komentarzy: