niedziela, 25 lutego 2007

Czwarte wyzwanie.

Kiedy wyszedłem z domu to od razu wiedziałem, że dzisiaj będzie bardzo ciężko. Dlaczego? Nie, nie dlatego, że miałem jakieś obawy. Otóż było bardzo mało lasek. Czy to możliwe, że wszystkie poszły do kościoła, a nie na spacer? :) To jedyne przeszkody, które dzisiaj mnie napotkały. Z tego powodu dzisiejsza misja trwała prawie 1,5 godziny (już nie będę wspominał o pogodzie, pod koniec miałem już dość, ale jakoś dobiłem do tej trzydziestki).

Co ciekawego mnie spotkało? Dialog z drugą laską (ładna szatynka - HB9, szła dosyć szybko ze słuchawkami na uszach, ale udało się ją zatrzymać), która spotkałem:

- Cześć, wiesz może jak dojść do mola?

- Co się stało?

- Dlaczego pytasz?

- Płaczesz

- Hmm? – w tej chwili kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi

- Masz załzawione oczy

Nie wiedziałem co powiedzieć, pewnie miałem łzy w oczach ponieważ wiał zimny wiatr i dopiero co wyszedłem z domu, ale po chwili powiedziałem z uśmiechem:

- Wiesz, tak naprawdę to jestem załamany i idę się rzucić z mola w morze

- Haha – miała super uśmiech – więc idziesz cały czas prosto i na pewno trafisz

- Na pewno? Nie oszukujesz mnie żeby uratować moje życie?

- Dojdziesz to zobaczysz

- Ok, dzięki

Żałuję, że tego nie pociągnąłem dalej bo wydawała się bardzo fajna i otwarta, w ogóle zaskoczyła mnie tym pytaniem. Chyba za bardzo skupiłem się na misji.

Niektóre dziewczyny pytałem o pocztę (przypominam, że była niedziela) i tylko jedna zwróciła uwagę na to, że może być zamknięta, albo pytałem się o coś stojąc obok tego, niezły fun. Żeby przedłużyć rozmowę wszystko komplikowałem pytając: jak daleko, ile metrów, czy rozpoznam ten budynek, czy się nie zgubię itp. Kiedy podchodzicie to nie stójcie naprzeciw nich lecz bardziej z boku pod kątem wtedy nie czują się osaczone i są bardziej otwarte. I najważniejsze: uśmiech, uśmiech i jeszcze raz uśmiech. Nie podchodźcie z grobową miną, ani szczerząc zęby, ale z miłym, łagodnym uśmiechem, który też musi zgadzać się z waszym wewnętrznym stanem bo inaczej one wyczują, że nie jesteście szczerzy. Większość z nich to odwzajemni i w ogóle będzie miło i przyjemnie.

Dzisiaj próbowałem je dotykać, nie wszystkie się udało, ale jest to cenne doświadczenie. W momencie kiedy mówiłem: dzięki – to dotykałem ich ramienia. Myślę, że wyglądało to dosyć naturalnie. Spróbujcie sami!

Brak komentarzy: