wtorek, 22 czerwca 2010

Dzien 17

Tutaj też nie było łatwo. Wyszliśmy na miasto dość późno gdzie powoli zaczęli zamykać kawiarnie ect. Desperacją wiało na kilometr :P. Mój wing niestety odpadł i zostałem sam. Poszedłem do mc'donalda, kupiłem colę i podszedłem do 2 dziewczyn, walnąłem direct i chyba nie miały nic przeciwko żebym się przysiadł. Były trochę speszone, ale rozmowa jakoś się potoczyła.

Brak komentarzy: