sobota, 24 lutego 2007

23 luty. Druga misja

Znowu cholernie zimno, a ja z komórą w łapie, myślałem, że mi odpadnie. Tym razem było dużo lepiej, zacząłem od pierwszego królika, którego spotkałem a potem już jak leciało. Nie odpuściłem żadnej, w sumie to nie było ich za dużo, następnym razem idę do jakiegoś centrum handlowego. W pewnym momencie nie zwracałem uwagi na to czy ktoś z tyłu widzi, że podchodzę ciągle do dziewczyn i pytam o godzinę, super uczucie, tak jakbym o tym zapomniał. Tak samo kiedy obok były zegary, zero oporu, nawet dwa razy same mi pokazały na zegar haha to było fajne. Jeżeli chodzi o odczucia to zero strachu, to, że miałem komórkę w ręku w ogóle mi nie przeszkadzało czasami podnosiłem rękę żeby podrapać się po nosie czy coś i na pewno niektóre widziały, że mam na ręce zegarek (duży, srebrny i świecący), minki były ciekawe, ale żadna nie zwróciła uwagi. Próbowałem też w różny sposób podchodzić np. delikatnie zwalniać krok, patrzeć w ich kierunku, uśmiech, ręka delikatnie do góry na wysokość pasa wyciągnięta w ich kierunku, czasami same się zatrzymywały już przy pierwszym moim słowie, muszę jeszcze nad tym popracować, teraz już wiem jaką siłę ma odpowiedni body language, niezłe uczucie tak zatrzymać kogoś kiedy jeszcze nawet nie wypowiedziało się żadnego słowa. Raz tylko byłem na siebie zły kiedy to chciałem zapytać o godzinę kasjerkę w markecie, - Weronika, wiesz może która jest godzina? – miała plakietkę z imieniem, qrwa zjebałem, następnym razem to zrobię, przecież to takie łatwe. Ogólnie fajna zabawa tylko to cholerne zimno, heh albo podchodzę pytam: Hej wiesz może która godzina? i kiedy już spojrzałem z bliska to okazało się, że ma około 40stki i sprostowałem: Wie Pani? Heh a ona: Już ci mówię, wcześniej zastanawiałem się czy ją spytać bo w obu rękach miała siatki z zakupami i włączył mi się excuse, ale powiedziałem sobie: jebać to! I kiedy spytałem ona grzecznie położyła siatkę na ziemi i powiedziała. Ale ludzie są posłuszni heh.

Brak komentarzy: